Dzisiaj przyjmowałam Klientkę, obwinioną w postępowaniu dyscyplinarnym o naruszenie nietykalności cielesnej dziecka. To dosyć poważne zarzuty.

Pani Barbarze tym samym grozi zwolnienie z pracy.

Podczas udzielania pomocy prawnej przedstawiłam Pani Barbarze jej sytuację, po czym zaproponowałam stawkę za prowadzenie całej sprawy przed Komisją Dyscyplinarną.

Na to usłyszałam: „Ojej, ale ja mam pensję nauczycielską. Nie można nic taniej?”. „To jest właśnie powód, dla których ludzie nie przychodzą do prawnika. Prawnicy są drodzy”!. 

Postanowiłam to sprawdzić sama! 

Otóż, Pani Barbarze za prowadzenie sprawy zaproponowałam stawkę 3000 zł – za postępowanie przed Komisją dyscyplinarną. Dodatkowo 300 zł za każde posiedzenie. Kwota ta gwarantuje, że będzie z Tobą Ktoś z mojej Kancelarii.

I teraz tak:

  1. czas trwania postępowania dyscyplinarnego to jakiś rok, a czasem dwa lata. Przy czym płacisz mi raz. Ty masz co miesiąc wynagrodzenie, bez względu na sytuację.
  2. spotykamy się przed każdym posiedzeniem, średni czas spotkania to 2 godziny. Posiedzenia mogą być 2-3 , czyli w sumie 6 godzin spotkań;
  3. konieczność napisania kilku pism w trakcie postępowania – zgłoszenia wniosków dowodowych, to jakieś znowu 6 godzin.
  4. obecność na posiedzeniach – najkrócej 2-3 godziny każde posiedzenie. Stres, przesłuchania świadków, konieczność pełnego skupienia, praca na pełnych obrotach;
  5. analiza zeznań świadków, zgromadzonego materiału dowodowego, przygotowanie mowy końcowej – kolejne 6 godzin;
  6. ewentualne przygotowanie odwołania do Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej przy Ministerstwie Edukacji Narodowej – minimum 6 godzin.

Czyli łącznie to jakieś 30 godzin pracy przy jednej sprawie. Wychodzi na to, że zarabiam 100 zł za godzinę. 

Moje koszty

Od tego muszę zapłacić podatki – dochodowy i VAT, opłacić składki na ubezpieczenie społeczne.

Do tego dochodzi ryzyko zawodowe i wynikająca z tego odpowiedzialność oraz odpowiedzialność za Ciebie. Wiem, bowiem ile kosztuje Ciebie taka sprawa. To stres, nerwy, niejednokrotnie łzy i poczucie bezsilności. Dlatego też jestem dla Ciebie cały czas. Możemy rozmawiać przez telefon tyle razy. ile potrzebujesz.

Do mnie samej dociera, że pracuję – tak naprawdę – po kosztach. I wiem, że są prawnicy, którzy biorą więcej.

Czy więc prawdą jest, że prawnicy są drodzy?! 

Może jest jednak inny powód, dla którego się do nich nie przychodzi?

 

Zacznę wierzyć, że pewnych tematów na lekcjach nie należy poruszać 🙁

Ostatnio na tapecie mamy sprawę Pani Doroty, wobec której toczy się postępowanie dyscyplinarne przed Rzecznikiem Dyscyplinarnym dla Nauczycieli w związku z przeprowadzoną lekcją o depresji wśród młodzieży.

Pisałam o tej sprawie na blogu, a temat podjęły także gazety ogólnopolskie. Materiał na ten temat będzie również w Uwaga! TVN. Dam znać, kiedy.

Dzisiaj natomiast wygraliśmy sprawę Pana Sebastiana, który został skazany na karę nagany z ostrzeżeniem za lekcję o … edukacji seksualnej.

Stan faktyczny

Pan Sebastian jest nauczycielem historii i wiedzy o społeczeństwie w liceum. Jednym z tematów miała być edukacja seksualna.

Jednakże odmówił jej prowadzenia i uznał, że jego stanowisko jest tożsame ze skeczem z Monty Pytona „Edukacja seksualna”. Uczniowie zainteresowani tym stanowiskiem poprosili o możliwość jego odtworzenia na lekcji. Wyciągnęli więc telefony i zaczęli oglądać.

Kilka dni później do dyrektora szkoły wpłynął anonim. Wyrażono w nim oburzenie, że nauczyciel pozwala uczniom na oglądanie na lekcji Monty Pytona. Dodatkowo o takiej właśnie treści. Na nic zdały się tłumaczenia nauczyciela, że lekcja przebiegała zupełnie inaczej.

Dyrektor zawiadomił Rzecznika dyscyplinarnego, a ten wszczął postępowanie wyjaśniające wobec nauczyciela. Myśleliśmy, że Rzecznik uzna sprawę za niedorzeczną i odmówi wszczęcia postępowania.

Niestety. Co ciekawsze, Rzecznik wnosił o ukaranie nauczyciela zwolnieniem z pracy!

Postępowanie dyscyplinarne przed Komisją Dyscyplinarną dla Nauczycieli

Mimo przesłuchania kilkorga uczniów, mimo obejrzenia w czasie posiedzeń Komisji przedmiotowego skeczu oraz próby wywołania poczucia humoru … nauczyciel został uznany za winnego. Został również skazany na karę z ostrzeżeniem.

Nie miało również znaczenia, że skarga do dyrektora została skierowana jako anonim. Jak również to, że tak naprawdę nikt do nikogo nie miał pretensji.

Odwoławcza Komisja dla Nauczycieli

W Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli rozprawa trwała kilkadziesiąt minut. Jakież było zdziwienie wszystkich, w tym nauczyciela p. Sebastiana, kiedy uznała go niewinnym zarzucanych mu czynów. 

Na początku Komisja uznała, że nie można skazywać nauczyciela na podstawie anonimu.

Po drugie Komisja uznała, że nauczyciel w realizacji programu nauczania ma prawo do swobody stosowania takich metod nauczania i wychowania, jakie uważa za najwłaściwsze spośród uznanych przez współczesne nauki pedagogiczne, oraz do wyboru spośród zatwierdzonych do użytku szkolnego podręczników i innych pomocy naukowych.

Po trzecie Komisja uznała, że taki obrońca w postępowaniu to skarb, bo potrafi wypunktować błędy formalne postępowania.

Co i jak robić?

Zaraz usłyszę, że strach prowadzić lekcje, strach dyskutować z uczniami bądź przejawiać jakiekolwiek inne formy aktywności.

Nic bardziej mylnego. Obowiązkiem nauczyciela jest:

  1. rzetelnie realizować zadania związane z powierzonym mu stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły: dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą, w tym zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa uczniom w czasie zajęć organizowanych przez szkołę;
  2. wspierać każdego ucznia w jego rozwoju;
  3. dążyć do pełni własnego rozwoju osobowego;
  4. kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka;
  5. dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów.

Nie ma nic o tym, że nauczyciel ma mieć ze sobą dobrego prawnika. Choć uważam, że to powinien być obowiązek. Dla dyrektorów obowiązuje od 2019 roku.

Dlatego moim ukochanym powiedzeniem jest to:

Prawnik to jest ktoś, kogo powinieneś zobaczyć przed, aby nie mieć problemów po 🙂 

Postępowanie dyscyplinarne za lekcję o ... edukacji seksualnej ...

To my bronimy Panią Dorotę.

Niestety dopiero na etapie Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli. Jak dochodziło do zawieszenia Pani Doroty, jeszcze broniła się sama.

W Toruniu z Panią Dorotą będzie mec. Rafał Bednarczyk. O wynikach poinformujemy 🙂 Już trzymamy kciuki 🙂

***

Nauczycielka zawieszona za lekcję o depresji: „Do szkoły nie mam wstępu. Według dyrektora stanowię zagrożenie dla uczniów”

JANUSZ SCHWERTNER

 dzisiaj 12:55

Dyrektor uznał, że nie miałam prawa rozmawiać z uczniami o depresji. I że takie zajęcia mogły przynieść młodzieży bardzo złe skutki – mówi Dorota Olszewska-Sioma, nauczycielka języka polskiego z 26-letnim stażem.

  • Przez chwilę myślałam, że to się nie dzieje naprawdę albo że w najgorszym wypadku po prostu szybko się wyjaśni – mówi w przejmującej rozmowie z Onetem nauczycielka
  • Dyrektor groził mi wielokrotnie. Kilka razy przekazał mi przez innych nauczycieli, że lepiej dla mnie będzie, jak sama się zwolnię
  • Trwa zagłaskiwanie rzeczywistości. Na zasadzie: jak o trudnych sprawach nie będziemy mówić na głos, to problemy same się rozwiążą.
  • Są szkoły w Toruniu, gdzie uczniowie w minionym roku popełnili samobójstwa. To już się dzieje blisko nas
  • To konkretni uczniowie, przypadki, którym ktoś w porę nie udzielił pomocy – mówi pani Dorota

Janusz Schwertner: Tęskni pani za uczniami?

Dorota Olszewska-Sioma, nauczycielka języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 8 w Toruniu: Jasne, że tak.

Straciła ich pani po 26 latach pracy.

Moich uczniów przejęli inni nauczyciele. Odczuwam duży brak. Wie pan, szkoła uzależnia.

Aż tak?

Uczenie oznacza ciągłe zwracanie się ku problemom innych ludzi. Mnie to zawsze odpowiadało i przynosiło radość. Teraz muszę bez przerwy zmagać się ze swoimi.

I nie może pani uczyć.

Wysłano mnie na przymusowe wakacje. Znacznie bardziej przydałabym się w szkole – tylko że tam na razie nie mam wstępu.

Jest pani zawieszona, ale do szkoły chyba może pani wchodzić?

Nie, dyrektor zabronił mi. Uważa, że stanowię zagrożenie dla uczniów.

Bo poprowadziła pani lekcję o depresji?

Uważa, że nie miałam odpowiednich kompetencji, by rozmawiać z uczniami na ten temat. I że takie zajęcia mogły przynieść młodzieży bardzo złe skutki.

„Dostało mi się za to, że pozwoliłam uczniom samodzielnie szukać informacji. Zdaniem dyrekcji, nie powinnam była im na to pozwolić”

Jak wyglądała ta lekcja?

W szkolnym podręczniku znajdował się tekst dotyczący anoreksji. Przeanalizowaliśmy go, a potem podążyłam tym tropem i zapytałam dzieci o inne problemy nastolatków. W rozmowach wypłynął temat depresji.

Jakie zadanie otrzymali uczniowie?

Mieli napisać reportaż o młodym człowieku zmagającym się z tego rodzaju problemem. Mogli sami wymyślić bohatera albo znaleźć jakąś prawdziwą historię w internecie. Dziś wielu młodych ludzi publicznie opowiada o swoich przejściach. Chodziło o to, by na przykładzie jakiegoś bohatera opowiedzieli, czym jest depresja, jak się może objawiać i gdzie można szukać pomocy.

Jak im poszło?

Powstały bardzo ładne prace. Dzieci były przejęte, podeszły do tego bardzo poważnie. Mnie dostało się też za to, że pozwoliłam im samodzielnie szukać informacji. Zdaniem dyrekcji, nie powinnam była im na to pozwolić. Ale uczniowie poradzili sobie doskonale.

To skąd ta reakcja dyrektora?

Po wszystkim oznajmił, że dwie uczennice w naszej szkole dokonały samookaleczenia. A następnie powiązał ten dramat z przeprowadzonymi przeze mnie zajęciami.

Przedstawił jakieś dowody?

Żadnych. Na dodatek uznał, że to zadanie domowe wywołało u dzieci depresję, a w konsekwencji doprowadziło do zniszczenia zdrowia psychicznego i fizycznego uczniów. Do tej pory nie wiem, jak to było i czy naprawdę doszło do takich zdarzeń.

A pani została zawieszona.

Przez chwilę myślałam, że to się nie dzieje naprawdę albo że w najgorszym wypadku po prostu szybko się wyjaśni. Dyrektor nie miał żadnych podstaw, by mnie ukarać. W żaden sposób nie udowodnił mojej winy.

Mieliście na pieńku już wcześniej?

Tak, lekcja o depresji to był tylko pretekst, by usunąć mnie ze szkoły.

Foto: Materiały prasowe

Pani Dorota, fot. archiwum prywatne

„Dyrektor groził mi wielokrotnie. Kilka razy przekazał mi przez innych nauczycieli, że lepiej dla mnie będzie, jak sama się zwolnię”

Jak zaczął się wasz konflikt?

Półtora roku temu dyrektor zarzucił mi, że wraz z innymi nauczycielami próbuję się go pozbyć. Trudno mi powiedzieć, na jakiej podstawie tak uważał. Mam wrażenie, że uważa za wroga każdego, kto mu nie przytakuje.

Później okazało się, że w szkole jest więcej nauczycieli, którzy doświadczyli z jego strony złego traktowania. Mówiąc wprost: zachowania noszącego znamiona mobbingu. Żeby się bronić, założyliśmy związek zawodowy. Dyrektor potraktował to jako pójście na wojnę.

Czy kiedykolwiek pani groził?

Tak, wielokrotnie. Kilka razy przekazał mi przez innych nauczycieli wiadomość, że lepiej dla mnie będzie, jak sama się zwolnię. Ze mną się jeszcze nie udało, ale z trojgiem innych bardzo dobrych nauczycieli już tak. Cała sprawa tak naprawdę zaczęła się od tzw. sporu o grupy.

O co dokładnie poszło?

Dyrektor wpadł na pomysł, by podzielić uczniów klas 7 i 8 na grupy z matematyki i języka polskiego na „najzdolniejszych”, „średnio-zaawansowanych” oraz „najsłabszych”. Tak naprawdę to nie były grupy – z trzech klas siódmych stworzył trzy nowe klasy, zresztą ponad trzydziestoosobowe, i dał im zupełnie nowych nauczycieli.

Czyli dla uczniów oznaczało to rewolucję.

Podzielono ich w zupełnie nowy sposób. Ja dostałam „grupę” z największymi trudnościami. Nosami kręcili też rodzice, przede wszystkim dlatego, że nie poproszono ich o opinię i od swoich dzieci dowiedzieli się, jak teraz wyglądają polski i matematyka. Wraz z innymi polonistkami poszłam do dyrektora i powiedziałam wprost, że w tej nowej formule pracuje mi się bardzo ciężko. Podobnie jak uczniom. Wtedy wziął mnie za osobę, która podburza przeciwko niemu rodziców.

Bo wypowiedziała pani swoje zdanie?

W polskiej szkole od nauczyciela często wymaga się całkowitego podporządkowania. Jakbym siedziała cicho, problemu by nie było. Ostatecznie w sprawie podziału protestowali sami rodzice i podział na grupy zniknął. Mój przełożony to jednak mnie uznał za winną tej sytuacji.

Później była lekcja o depresji i odsunięcie pani od pracy.

Sprawą zajęła się Komisja Dyscyplinarna przy Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy, która zdecydowała o uchyleniu mojego zawieszenia. Dyrektor zaskarżył tę decyzję do Komisji Odwoławczej działającej przy Ministrze Edukacji i Nauki. Tym razem postanowienie było dla mnie niekorzystne – zawieszenie pozostawiono do czasu wyjaśnienia sprawy. Obecnie sprawą zajmuje się rzecznik dyscyplinarny. Czekam na rozstrzygnięcie. Dowiem się, czy miałam prawo rozmawiać z dziećmi o depresji, czy popełniłam „straszną zbrodnię”.

„Trwa zagłaskiwanie rzeczywistości. Na zasadzie: jak o trudnych sprawach nie będziemy mówić na głos, to problemy same się rozwiążą”

Pani historia to sygnał dla innych nauczycieli, że lepiej się nie wychylać.

Tak. Moi koledzy i koleżanki zastanawiają się dziś, jak mają rozmawiać z młodzieżą, skoro dyrektor w każdej chwili może zarzucić im, że stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia uczniów.

Polska szkoła co do zasady boi się rozmawiać o emocjach?

Trwa zagłaskiwanie rzeczywistości. Na zasadzie: jak o trudnych sprawach nie będziemy mówić na głos, to problemy same się rozwiążą. To złudne. Jest wysyp kryzysów psychicznych w szkołach. Wszystko wskazuje na to, że problem będzie narastał.

W Polsce codziennie średnio trzy młode osoby dokonują próby samobójczej. Czego jeszcze potrzeba, by polska szkoła zaczęła ich zauważać?

Na szkole spoczywa obowiązek niesienia pomocy dzieciom, które mają tego typu problemy. Wiemy o zapaści psychiatrii dziecięcej i wiemy jak trudno dostać się do specjalisty. Więc ja uważam, że podstawowym zadaniem szkoły jest wzmożona uwaga nad tym, co dzieje się w głowach tych młodych ludzi. I wychwytywanie ich problemów. Nie przez jednego zatrudnionego w szkole psychologa, na którego przypada, jak w mojej, ponad siedmiuset uczniów, ale także przez wychowawców i nauczycieli, którzy ściśle współpracują z rodzicami.

Statystyki nie przemawiają do wyobraźni?

Niestety ciągle za mało. Ale nie możemy opierać się tylko na nich. Są szkoły w Toruniu, gdzie uczniowie w minionym roku popełnili samobójstwa. To już się dzieje blisko nas, to są konkretni uczniowie, przypadki, którym ktoś w porę nie udzielił pomocy.

Szkoła nie wydaje się być gotowa na poważną rozmowę na ten temat.

A problemy się nawarstwiają. Zauważalne są samookaleczenia, tak jakby stały się modą. Jeszcze niedawno takich przypadków prawie w ogóle nie dostrzegaliśmy, teraz stają się coraz częstsze, czasem nawet u małych dzieci. Dlatego potrzeba natychmiastowych działań. Jednak mój przypadek pokazuje nauczycielom jasno: macie siedzieć cicho.

Przygnębiające.

Ale taka jest prawda. Przesłanie jest takie: nauczycielu, nie rób nic, czego nie rozkaże ci twój przełożony. Nie wchodź zbyt głęboko w sprawy uczniów, bo przekroczysz swoje uprawnienia. I wtedy będziesz narażony na sankcje i wydalenie z zawodu. To szczególnie niebezpieczne, bo odsuwa nas, nauczycieli, od dzieci.

Jakby na lekcji opowiadała pani o kard. Wyszyńskim albo encyklikach Jana Pawła II, to by sobie pani problemów nie nastręczyła.

Ma pan rację. A kiedy z klasą rozmawiałam o depresji, to dzieci na słowo „psychiatra” zaczęły się śmiać. To był moment, żeby im wyjaśnić, że tak jak dbamy o swoje ciało, tak o swoją psychikę również należy się troszczyć. Bo to składowa naszego organizmu. Psychikę, która sobie nie radzi, musimy leczyć, wspomagać. Dzieci to szybciej rozumieją niż dorośli.

Bo świat dorosłych nauczył się te tematy wypierać, tabuizować.

Widzę to z bliska. Potrzebna jest edukacja rodziców. Dorośli często mają problem z przyznaniem, że ich dziecko zmaga się z zaburzeniami czy depresją.

W Polsce to ciągle wstyd się przyznać, że nasze dziecko ma kłopot.

Rodzice myśląc, że będą oceniani, szukają winy w innych. Sami potrzebują wsparcia i edukacji. W mojej opinii szkoła tutaj też mogłaby odegrać pozytywną rolę.

„Najlepszego psychologa już u nas nie ma. Nie odnalazł się we współpracy z dyrekcją i złożył wypowiedzenie”

Póki co szkoła pozbywa się pani za samo poruszenie tego tematu.

Możemy zamknąć oczy i udawać, że problemu nie ma. Jednak tak udawać można tylko do czasu.

Ilu psychologów pracuje w pani szkole?

Jeden. Ten, który pracował przed moim zawieszeniem, był najlepszym, jakiego kiedykolwiek miała ta szkoła. Widziałam, jak dzieci garnęły się do niego, na każdej przerwie ustawiała się kolejka. Przychodzili, żeby zagadać, powiedzieć, co u nich słychać.

Wyrabiał przy takim natężeniu?

Ledwo. Mówił, że przyjmował po 25 uczniów dziennie, więcej nie mógł, bo musiał wypełniać tabelki, sprawozdania i inne tego typu rzeczy. W polskiej szkole papierologia stoi ponad pracą z dziećmi, ale to już pewnie temat na inną rozmowę.

Ten psycholog nadal u was pracuje?

Już go nie ma. Nie odnalazł się we współpracy z dyrekcją i złożył wypowiedzenie.

System pozbył się najpierw jego, a potem pani. Za bardzo mu się chciało?

Tak, i natrafił na ścianę. Rozstanie nastąpiło wiosną, gdy dzieci wróciły do edukacji stacjonarnej i przyszły z nowymi problemami. W szkole zabrakło wtedy psychologa.

Ktoś je w ogóle pytał, jak się czują po przerwie związanej z lockdownem?

Wątpię, że był na to czas. Moim zdaniem w wielu szkołach mogło zabraknąć dyskusji na ten temat. Tak naprawdę uczniowie nie przepracowali tego trudnego okresu. Sama mam córkę w siódmej klasie. Szkoła i nauka stały się traumą dla dzieci, które w pewnym momencie nie wiedziały, jak odnaleźć się w rzeczywistości zdalnego nauczania, a teraz wróciły do dawnej rzeczywistości i też nie czują się w niej wystarczająco komfortowo.

Pani też tym dzieciom już nie pomoże.

Nagle ktoś mi powiedział: nie tylko nie nadajesz się do zawodu, ale jesteś szkodnikiem, który mimo 26-letniego doświadczenia zagraża dzieciom.

Jakby zakwestionowano cały pani życiowy dorobek.

Dziś wspomagam się lekami, chodzę do psychiatry. Usiłuję sobie poradzić przy ogromnej pomocy mojej rodziny i przyjaciół.

Załamała się pani?

Jestem w dość trudnym momencie swojego życia. I tak, był moment całkowitej bezradności. Nie mogłam się pozbierać przez długi czas. Teraz jest lepiej, mam potrzebę walki o swoje dobre imię, chcę wynająć adwokata, bić się o sprawiedliwość.

Ile zarabia pani w szkole?

Teraz na rękę 1100 zł miesięcznie.

Ile?!

Dyrektor obniżył mi pensję do pensji podstawowej i pozbawił wszystkich dodatków. Obciąża mnie jeszcze dodatkowo kredyt z nauczycielskiej kasy pożyczkowej.

To brzmi druzgocąco.

Sytuacja uderza w całą moją rodzinę. Nie wiem, na ile tych pieniędzy jeszcze nam starczy. Ale wie pan, że jeszcze bardziej boli mnie ten zakaz wstępu do szkoły? To naprawdę bardzo bolesne. Nie mam prawa wejść do klasy po swoje materiały. Raz, gdy kazano mi przynieść jakieś dokumenty, musiałam zostawić je na dyżurce. Okropne uczucie. To była moja szkoła.

Te zachowania względem pani mają swoją nazwę: mobbing.

W wielu polskich szkołach jest mobbing, ale wszyscy umywają ręce. Dyrektorzy czują się jak bogowie. Często mają poczucie, uzasadnione zresztą, że w swoich szkołach mogą wszystko. Rzadko się zdarza, by ktoś powiedział im „stop”.

„Jest jakiś aparat sprawiedliwości, którego ja nie rozumiem. I ten aparat zaraz mnie zdepcze”

Wróci pani do uczenia?

Moja praca jest źle opłacana, nie cieszy się szacunkiem społeczeństwa i bezpośrednich przełożonych. Jednak kontakt z dzieckiem jest czymś ogromnie mobilizującym do działania. Każdy rok jest inny, każde dziecko jest inne, są ciągle nowe wyzwania. Ja się w tej roli sprawdzałam. Ale nie wiem, czy wrócę, czy znajdę siłę.

Walczy pani o słuszną sprawę. Za chwilę rozmowy o depresji, o emocjach, o lękach będą w szkołach oczywistością. Szkoła będzie za nie nagradzać, a nie karać.

Dziękuję panu za optymizm…

Nie podziela go pani?

Sama nie wiem. Nie wiem nawet, jak rozstrzygnie się moja sprawa. Biorę pod uwagę wszystkie scenariusze.

Jak pani przegra, to jaki komunikat pójdzie w świat?

Już to mówiliśmy: żeby siedzieć cicho! Już teraz moi koledzy rozważają, co wolno, a czego nie.

A pani jak się czuje?

Kiedy Ministerstwo przyznało rację mojemu dyrektorowi, to zaczęłam myśleć, że tu nie chodzi o żadną sprawiedliwość. Dostałam absurdalne zarzuty, a na moją rzekomą winę nikt nigdy nie przedstawił żadnych dowodów. Jak Józef K. się trochę czuję. Jest jakiś aparat sprawiedliwości, którego ja nie rozumiem. I ten aparat zaraz mnie zdepcze. A ja będę miała szeroko otwarte oczy i dalej pytała: ale o co tu chodzi?

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz! janusz.schwertner@redakcjaonet.pl

Źródło: Onet

Data utworzenia: 22 września 2021 12:55

Nauczyciele stażyści, rozpoczynając pracę w szkole, otrzymują dodatek na start w wysokości 1000 zł. Jest to świadczenie jednorazowe – stażysta dostanie je w pierwszym miesiącu swojej pracy. Zastąpiło zasiłek na zagospodarowanie, co wzbudziło kontrowersje – związki zawodowe zwracały uwagę, że to tylko namiastka tego świadczenia.

Zgodnie z przepisami art. 53a ust. 1 KN nauczyciel stażysta odbywający staż na stopień nauczyciela kontraktowego otrzymuje jednorazowe świadczenie na start w wysokości 1000 złotych.

Wypłata do końca września

Dodatek wypłacany jest tylko raz w okresie zatrudnienia stażysty. Według art. 10 KN stosunek pracy nawiązuje się na podstawie umowy o pracę na czas określony na jeden rok szkolny w celu odbycia stażu wymaganego do uzyskania awansu na stopień nauczyciela kontraktowego. W razie ustalenia dodatkowego stażu, z nauczycielem stażystą nawiązuje się stosunek pracy na czas określony na kolejny kolejny rok szkolny. W takiej sytuacji nauczyciel nie otrzyma dodatku drugi raz. Dodatek wypłaca się do 30 września roku szkolnego, w którym nauczyciel rozpoczął pracę.

Tylko jedna szkoła wypłaca dodatek na start

Nauczyciel stażysta pozostający jednocześnie w więcej niż jednym stosunku pracy świadczenie otrzymuje w szkole wskazanej jako podstawowe miejsce zatrudnienia. Nauczyciel powinien wskazać szkole, która jest jego podstawowym miejscem pracy i ta szkoła wypłaca mu świadczenie na start.

W przypadku nawiązania stosunku pracy po upływie terminu, o którym mowa powyżej, nauczyciel nie rozpoczyna stażu do końca tego roku szkolnego. Zgodnie z przepisami art. 53a ust. 1 KN nauczyciel stażysta odbywający staż na stopień nauczyciela kontraktowego otrzymuje jednorazowe świadczenie na start w wysokości 1000 złotych. Z uwagi na powyższe nauczyciel o którym mowa w pytaniu może zostać zatrudniony w trakcie roku szkolnego, ale nie rozpocznie w roku szkolnym 2020/2021, stażu na stopień awansu zawodowego nauczyciela kontraktowego, w uwagi na datę nawiązania stosunku pracy, późniejszą, niż 14 września.

 Dodatek na start – ZUS, podatek, „trzynastka”

Jednorazowe świadczenie na start jako świadczenie ze stosunku pracy stanowi przychód nauczyciela, który podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym na podstawie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Podlega również oskładkowaniu i należy od niego odprowadzić składkę zdrowotną. Jako świadczenie socjalne niewchodzące w skład wynagrodzenia nauczyciela, nie jest ono uwzględniane w podstawie wynagrodzenia i zasiłku chorobowego oraz trzynastki.

 Likwidacja zasiłku na zagospodarowanie

W 2018 r. resort edukacji zdecydował o likwidacji zasiłku na zagospodarowanie – na ostatni mogli liczyć nauczyciele, którzy uzyskają stopień nauczyciela kontraktowego do 31 sierpnia 2018 r. Przepisy dotyczące dodatku na start zaczęły obowiązywać od 1 września 2019 r. – Związek Nauczycielstwa Polskiego zwracał uwagę, że uzasadnienie dla nowego dodatku było podobne, jak te, które kierowało ustawodawcą przy wprowadzaniu zasiłku na zagospodarowanie.

– Uzasadnieniem dla zastąpienia zasiłku na zagospodarowanie świadczeniem na start jest jego kwota, ponad dwu i pół krotnie niższa od kwoty zasiłku na zagospodarowanie – podkreślał ZNP w opinii do Karty Nauczyciela.  Postulatem ZNP jest wprowadzenie zasiłku na start w łącznej wysokości dwumiesięcznego wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela stażysty na poziomie magistra z przygotowaniem pedagogicznym.

Źródło: www.prawo.pl 

 

04.09.2021

0 Komentarzy,

Karolina Sikorska-Bednarczyk,

Kalendarz roku szkolnego 2021/2022

Witam Cię w nowym Roku Szkolnym 2021/2022 🙂 

Już się rozpoczął 🙂 nowymi zmianami, nowymi obawami i nowymi problemami 🙂

Mam nadzieję, już wiesz, że zaczęłam od dwóch wpisów – o niekorzystnej zmianie stanowiska odpowiadając na pytanie co można zrobić, kiedy podpisaliśmy niekorzystną dla siebie zmianę stanowiska pracy oraz o dyscyplinarce dla nauczyciela. Przypuszczam, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak wielka jest obawa przed taką formą zwolnienia u nauczycieli.

Będę więc pisać o tym więcej.

Kalendarz roku szkolnego 2021/2022

A póki co, zapoznaj się z kalendarzem roku szkolnego :) Harmonogram nowego roku szkolnego ogłosił we wtorek minister edukacji i nauki.

Rok szkolny 2021/2022 rozpoczął się 1 września i zakończy 24 czerwca 2022 roku. Pamiętaj, że nauczycieli zatrudniamy na cały rok szkolny czyli od 1.09 do 31.08 kolejnego roku. O tym wpis tutaj.

Przerwa świąteczna i wakacyjna

Zimowa przerwa świąteczna potrwa od 23 do 31 grudnia 2021 r. Przypominam, że jest to czas, w którym nie chodzimy do pracy 🙂 Poczytaj o tym tutaj.

Wiosenna od 14 kwietnia do 19 kwietnia 2022 r. W tym okresie nie tylko nie ma zajęć dydaktycznych, ale jest to czas wolny od szkoły. Wpis na ten temat możesz przeczytać tutaj.

Wakacje (ferie letnie) zaplanowano od 25 czerwca do 31 sierpnia 2022 r.

Maturzyści zakończą rok szkolny 29 kwietnia 2022 r.

Ferie zimowe w czterech turach

Ferie zimowe, zaplanowane na cztery tury, jako pierwsi rozpoczną 17 stycznia uczniowie w województwach: kujawsko-pomorskim, lubuskim, małopolskim, świętokrzyskim, wielkopolskim.

Podano również terminy ferii zimowych dla poszczególnych województw.

W województwach: kujawsko-pomorskim, lubuskim, małopolskim, świętokrzyskim, wielkopolskim – odbędą się od 17 do 30 stycznia 2022 r.

W województwach: podlaskim, warmińsko-mazurskim – od 24 stycznia do 6 lutego 2022 r.

W województwach dolnośląskim, mazowieckim, opolskim, zachodniopomorskim – od 31 stycznia do 13 lutego 2022 r.

W województwach: lubelskim, łódzkim, podkarpackim, pomorskim, śląskim odbędą się od 14 do 27 lutego 2022 r.

Pozostałe dni wolne

14.10 – czwartek – Dzień Edukacji Narodowej – dzień wolny od zajęć dydaktycznych.

1.11 – poniedziałek – Dzień Wszystkich Świętych. Tym samym mamy przedłużony weekend. Kolejnego dnia – w moje urodziny już pracujemy 🙂

11.11 – czwartek – Święto Niepodległości. Co przy odpracowaniu piątku – zgodnie z ustawą o organizacji roku szkolnego – daje nam przedłużony weekend.

6.01. 2022 r. – czwartek – Trzech Króli. Czyli jak powyżej, możemy odpocząć po Świętach i wejściu w Nowy Rok 🙂

1.05 – niedziela – 3.05 – wtorek – Majówka. Tutaj mamy przedłużony weekend aż 5 dniowy.

16.06 – czwartek – Boże Ciało. Odpracowujemy piątek i odpoczywamy na łonie natury 🙂

Pamiętaj!

Ustawa o organizacji roku szkolnego pozwana dyrektorowi szkoły ustalić dni wolne od zajęć szkolnych w wymiarze 6 dni w ciągu roku szkolnego. Ich daty musi podać do dnia 30.09. Tym samym, Ty jako nauczyciel musisz je podać uczniom i ich rodzicom.

Niech to będzie wspaniały rok szkolny. Wolny od lockdownów i innych stresów!